Wydawnictwo Astraia

Leonardo da Vinci. Historia pewnego instrumentu

79,00 

Autorzy: Sławomir Zubrzycki, Magdalena Zubrzycka

wydawnictwo: Astraia
rok wydania: 2021
oprawa twarda, książka z filmem DVD
format: 155×235
ISBN: 978-83-65686-48-0

Opis

Czy jest możliwe, aby jakikolwiek pomysł Leonarda da Vinci został ­przemilczany i nie znalazł kontynuacji w historii? Przykład violi organista ­potwierdza, że jeszcze nie wszystko, co jest związane z Leonardem zostało ­odkryte, docenione i należycie zrozumiane. Toskański geniusz wspaniałomyślnie pozostawił nam możliwość ciągłego odkrywania jego licznych tajemnic.

Zapraszamy do odkrycia książki Sławomira i Magdaleny Zubrzyckich, którzy przybliżają postać Leonarda da Vinci jako wynalazcy violi organista. Zubrzycki na podstawie prac Leonarda, Hansa Heydena, oglądając dawne rysunki, instrumenty stojące w muzeach sam zrekonstruował po 500 latach ten ciekawy, niecodzienny instrument. O pomyśle renesansowym, o tworzeniu, o trudnościach, i wreszcie o wskrzeszeniu violi organista – o tym jest ta książka.

Dodatkowym walorem jest płyta DVD zawierająca film wyprodukowany przez autora poświęcony damom Leonarda… Tę książkę trzeba przeczytać, film obejrzeć i zachwycić się postacią renesansowego twórcy Leonarda i krakowskiego twórcy, muzyka, pianisty i konstruktora violi organista. Niech brzmi muzyka!

Sławomir Zubrzycki
pianista, klawiolinista, kompozytor oraz konstruktor instrumentów urodzony w ­Krakowie i przez większość swojego życia związany z tym miastem. Absolwent krakowskiej ­Akademii Muzycznej w klasie fortepianu prof. Tadeusza Żmudzińskiego, stypendysta fundacji „Fulbrighta” w The Boston Conservatory w klasie prof. Janice Weber. Uczył się również u Wiktora Mierżanowa, Włodzimierza Obidowicza, Michaela Lewina i Jerome Lowenthala oraz u klawesynisty Johanna Sonnleitnera. Laureat Festiwalu Pianistyki Polskiej w Słupsku.
W 2009 Zubrzycki natrafił na ślad osobliwego instrumentu klawiszowo-smyczkowego, prawie zupełnie nieznanego i zapomnianego, który zaprojektował Leonardo da Vinci. Zaintrygowany faktami z przeszłości zbudował w latach 2009−2012 własną wersję konstrukcji Leonarda. W latach 2014−2020 Zubrzycki około 90 razy wystąpił z recitalami na violi organista w 19 krajach Europy oraz w Turcji.

Magdalena Zubrzycka
wiolonczelistka, muzyk Filharmonii Krakowskiej, absolwentka Akademii Muzycznej w Krakowie. Pracowała w orkiestrze Polskiego Radia i Telewizji w Krakowie, Operze ­Krakowskiej oraz Longwood Symphony Orchestra w Bostonie, usa. Występowała jako kameralistka na licznych festiwalach w kraju i za granicą. Ma na swoim koncie wiele wykonań i prawykonań utworów współczesnych kompozytorów. Brała udział w licznych nagraniach utworów symfonicznych i kameralnych, a także muzyki teatralnej i filmowej. Jej pasją jest filozofia klasyczna oraz związki filozofii i muzyki. Przez 6 lat była słuchaczką Dominikańskiego Studium Filozofii i Teologii w Krakowie. Jest członkiem redakcji portalu „Szkoła Teologii”, dla którego napisała kilkadziesiąt artykułów. Napisała też esej zatytułowany „Muzyka jako boski język w myśli Hansa Ursa von Balthasara” do książki programowej festiwalu „Musica Divina”.

więcej o instrumencie: http://www.violaorganista.com/

Wstęp
1 Fenomen odrodzenia
2 Człowiek renesansu
3 ­ Leonardo da ­Vinci i muzyka
4 Koncepcja ­instrumentu w szkicach Leonarda
5 Między ideą a realizacją
6 Dalsze losy instrumentu
7 Praktyka ­wykonawcza i repertuar
8 Dlaczego instrument ­Leonarda nie odniósł sukcesu?
9 Moja viola organista
Epilog
Bibliografia
Indeks
Spis ilustracji

„Już na korytarzu słychać muzykę. Ci, którzy są z nią oswojeni, nie mają wątpliwości: na estradzie grają muzycy na violach da gamba. Słychać przecież pociągnięcia smyczkiem. Dźwięki są mocne, zwielokrotnione. Nie są to zatem tylko dwa instrumenty, lecz przynajmniej kilka. Matowe, chropawe melodie wręcz przeszywają, wzruszają, dławią swoją siłą. Na  korytarzu, przed aulą „Florianka” stoi tłum słuchaczy. Aż trudno się przecisnąć; trudno zbliżyć się do otwartych wielkich drzwi, by spojrzeć na estradę. Ale gdy się to uda: szok. Bo oto przy instrumencie klawiszowym, przypominającym z wyglądu ­klawesyn, siedzi Sławomir Zubrzycki. Uderzając palcami w klawisze wydobywa dźwięki charakterystyczne dla ­instrumentów smyczkowych. Niemożliwe?”
Agnieszka Malatyńska-Stankiewicz, Dziennik Polski, 2013

„Rezultat jest spektakularny. Zbudowana przez Zubrzyckiego viola organista, pełna gracji, pomalowana z zewnątrz na żywy niebieski kolor, a w środku czerwona, łączy w sobie polifoniczne możliwości instrumentu klawiszowego – pozwalające na jednoczesne odgrywanie wielu melodii z wrażliwością i emocjonalnością smyczków. (…) Jej złożone dźwięki przywołują na myśl blask malowideł Leonarda – muzyczne sfumato o miękkich krawędziach i wyraźnych tonach.”
Claudia Kalb, National Geographic, 2019

Kiedy wyszedłem na estradę krakowskiej Florianki i zobaczyłem salę szczelnie wypełnioną publicznością w liczbie, której się nie spodziewałem, myślałem, że będzie to piękne zwieńczenie mojej blisko czteroletniej pracy nad rekonstrukcją niezwykłego instrumentu. Jak się później okazało, był to dopiero początek fascynującej historii.

O istniejącym niegdyś, zbudowanym w xix wieku w Polsce, a dzisiaj kompletnie zapomnianym instrumencie klawiszowo-smyczkowym dowiedziałem się od mojego przyjaciela – kompozytora i instrumentalisty – Kazimierza Pyzika i właściwie natychmiast postanowiłem taki instrument zbudować. Wtedy nie miałem pojęcia dokąd ta droga mnie zaprowadzi.

Odkrycie, że jest to instrument wymyślony znacznie wcześniej przez samego Leonarda da Vinci stało się niezaplanowaną, acz fascynującą podróżą w przeszłość. Muzyk–wykonawca styka się w swojej pracy z muzyką różnych epok. Dla rzetelnego jej odczytania i wykonania potrzebuje wiedzy o tych epokach, musi próbować dotrzeć do najbardziej prawdziwego ich obrazu, próbując – na ile to możliwe – unikać nakładania na nie obowiązującego obecnie paradygmatu. Ale to działa również w drugą stronę – artysta często zaczyna patrzeć na swoją epokę z uwzględnieniem innej perspektywy. Takie zanurzenie się w inną epokę, w zupełnie inny czas i miejsce pozwala zobaczyć nasze czasy i nas samych w całkiem inny sposób i daje pewien dystans do rzeczywistości, która nas otacza.

Książka, pomimo tego, że dotyczy głównie instrumentu muzycznego, jest jednak wielowątkowa, bo taki właśnie wielowątkowy był wynalazca tego instrumentu. Wszystkie przedstawione w książce wątki splatały się w jego życiu i dlatego trudno byłoby je rozdzielić, czy wyrwać ­którykolwiek z nich z kontekstu. Poznawanie tego niezwykłego człowieka, jego sposobu myślenia było niezwykle inspirujące. Niemniej inspirujące okazało się śledzenie dalszej historii instrumentu, bowiem okazało się, że można w niej spotkać całe mnóstwo postaci niezwykłych – tych, którzy mieli odwagę podążyć ścieżkami, które wyznaczył ­toskański geniusz. Spotykając w trakcie moich badań i poszukiwań sylwetki ludzi, którzy na przestrzeni 500 lat mieli dość pasji i odwagi, by podjąć wyzwanie zmierzenia się ze skonstruowaniem leonardowskiej violi organista, zauważyłem pewną niepokojącą prawidłowość. Każdy kolejny konstruktor–budowniczy tego instrumentu zdawał się nie wiedzieć lub nie pamiętać o swoich poprzednikach. Uznałem to za sytuację niedopuszczalną tym bardziej, że obserwowałem liczne ukazujące się w mediach informacje dotyczące zbudowanego przez mnie instrumentu. Bardzo często przekaz brzmiał: najpierw był da Vinci, potem długo, długo nic, a potem Zubrzycki. Wiem, że taki uproszczony, czarno-biały przekaz, oparty na skrócie myślowym i poszukiwaniu prostej sensacji jest dla mediów zasadą działania. Jednak historie naprawdę ciekawe i fascynujące nie są biało-czarne.

I właśnie również dlatego powstała ta książka: aby zaprezentować i przypomnieć przynajmniej niektórych z grona pasjonatów, którym udało się leonardowski instrument zbudować. Im także zadedykowałem napis, który znalazł się na wieku mojego instrumentu. Są to słowa niezwykłej kobiety – dwunastowiecznej mistyczki, kompozytorki i ­filozofki – św. Hildegardy z Bingen:

Naśladując świętych proroków, ludzie pilni
i mądrzy ludzką sztuką wynaleźli różne
instrumenty, aby grać ku rozkoszy duszy.

Od początku mojej pracy nad zbudowaniem violi temu nieco szalonemu przedsięwzięciu życzliwie przyglądała się moja żona. Była też świadkiem wielu wydarzeń i koncertów, na które jeździliśmy razem, kiedy tylko było to możliwe. Będąc muzykiem, wiolonczelistką, nierzadko komentowała moje artystyczne próby związane z nowym dla mnie instrumentem. Była też moim „słuchem” w salach, w których grałem, kiedy z oczywistych względów nie mogłem usłyszeć, jak brzmi moja viola w różnych punktach widowni, z dala od estrady. Dlatego właśnie zaproponowałem, żebyśmy tę książkę, która dla mnie od jakiegoś czasu wydawała się coraz bardziej istotna i ważna, napisali razem. Rozdział dziewiąty, który jest moją bezpośrednią refleksją, musiał jednak zostać napisany w pierwszej osobie. ⁍

Sławomir Zubrzycki
Kraków, 2020

Może spodoba się również…

Kategorie

Błąd: Brak formularza kontaktowego.

f
(212) 862-3680 chapterone@qodeinteractive.com

Błąd: Brak formularza kontaktowego.

Get on the list


    Free shipping
    for orders over 50%
    Instagram
    Social
    Newsletter

    Otrzymuj aktualne informacje o nowych publikacjach Astraia